Pamiętacie piosenkę o burym kundelku? Ja miałam podobną sytuację jak z tej piosenki. Tak się składa, że mam duży ogródek, i któregoś dnia, jak szłam sobie po jabłko na śniadanie, to usłyszałam piszczenie.
Fryzjer ostrzygł naszą psią znajdę
Pod jabłonką znalazłam małego piszczącego kundelka i zrobiło mi się go szkoda. Ktoś go podrzucił, i tak został z nami. Cały Kraków nie widział tak zabiedzonego zwierzaka. Postanowiłam się nim zająć i wziąć na tanie strzyżenie psów w Krakowie przede wszystkim, bo miał tyle posklejanej sierści, że ledwo go mogłam zauważyć. Oczywiście na spokojnie wszystko, żeby się maluch nie denerwował. Miałam nadzieję, że fryzjer dla psa będzie miał odpowiednie podejście dla takich zestresowanych maluchów i na szczęście nie myliłam się. Było tam bardzo miło, poczęstowali malucha jakimiś przekąskami, żeby się trochę mniej denerwował. No i tak się stało, że psi fryzjer całkowicie odmienił moje nowe zwierze. Nie mogłam go poznać. Z takiej jednej wielkiej szarej kuli zrobił się całkiem uroczy piesek. Po wycięciu tej sierści, jak u owcy, okazało się, że to urocze zwierzątko. Pięknie, a fryzjer dla psów dodał jeszcze, że skoro pies był w takim stanie, to kto wie, ile czasu spędził na ulicy błąkając się, i że jego właściciele również raczej o niego nie dbali wcześniej, kiedy jeszcze miał dom. Od razu dał mu też kąpiel na pchły, wyczesał go ładnie, i pies o dziwo zaczął merdać ogonkiem. Taki czysty i świeży biegał radośnie po salonie i aż nie mogłam uwierzyć, jak jego nastrój momentalnie się zmienił. Chyba spodobała mu się nowa fryzura, i przede wszystkim łatwiej było mu się poruszać.
Dobrze, że fryzjer dla psów jest w naszym mieście, bo sama nie dałabym rady obciąć takiej ilości wiszącej i posklejanej sierści, a jak widać, mojemu zwierzakowi sprawiło to taką radość.